Puls Pabianic
Puls Pabianic - nadaje miastu puls
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Puls Pabianic Strona Główna
->
Usaczew w kraju absurdu
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogólne
----------------
O wszystkim
Puls Pabianic
----------------
Komentarze artykułów
Interwencja
Usaczew w kraju absurdu
Pabianice
----------------
Miasto
Co się dzieje
Sport
Kto nami rządzi
Komunikacja
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Także z kraju absurdu
Wysłany: Pon 21:10, 26 Lut 2007
Temat postu:
Nie typli Pani dostrzega ten absurd!
W sklepie z wędlinami gdzie były dwie panie. Jedna podawała wędliny, kroiła je, pakowała i wydawała kasę (oczywiście bez rękawiczek); a druga w tym czasie szorowała szczotą drewniany pieniek (warto dodać, ze na szczocie i pieńku były jakieś chemikalia, które pryskały na leżące obok kiełbasy!). Gdy przyszła moja kolej poprosiłam panią A aby podając mi okazały kawał mięsa wzięła go przez torebkę lub umyła ręce oburszyła się, że co ja jej zwracam uwage! No to pocięgnęłam temat dalej, że ta druga Pani to chyba nie powinna szorować tego pieńka przy otwartych lodówkach gdy wszystko pryska...
Co najgorsze zostałam zjechana wzrokiem przez pozostałych klientów na zasadzie "co się czepiam"
Nie muszę dodawać, ze już tam nie kupuję?
puls
Wysłany: Nie 23:18, 25 Lut 2007
Temat postu: Handel kwitnie 26.02.2007
Handel kwitnie
26.02.2007
Puls Pabianic
Cytat:
Z różnymi dziwnymi zdarzeniami w handlu spotkać się można.
Na przykład ciotka moja jedna dba o to, by produkty przez nią nabywane, były czyste. I któregoś razu, kupując wędlinę, obserwowała, jak sprzedawca tą samą, brudną dość dłonią podaje towar i pieniądze wydaje. Poprosiła zatem, by pan założył jakąś rękawiczkę czy przez foliówkę podawał jej kawałek szynki. Pan spojrzał zniesmaczony, po czym odparł: - Chyba panią pogięło...
U tego pana już ciotka nie kupuje.
Przyjaciółka moja poprosiła w supermarkecie o łagodniejsze traktowanie jej produktów przez kasjerkę, która ciskała dżemem i jogurtami już nabitymi. Najpierw została zabita wzrokiem, potem usłyszała, że ma jej (kasjerce), k..., nie przeszkadzać w pracy.
W tym markecie moja przyjaciółka już nie kupuje.
Osobiście stałam kiedyś jednym większym sklepie spożywczym 5 minut przy jednym stoisku i czekałam, aż może ktoś podejdzie. Nie podszedł, zniechęciłam się i poszłam do innego sklepu. Dodam, że w sklepie oprócz mnie nie było nikogo, toteż opuszczenie innego stoiska przez innego sprzedawcę na moją korzyść nie zaważyłoby na obsłudze innego klienta.
Lubię też, gdy w sklepie produktów do wyboru do koloru, za to żaden nie posiada cen. Toteż nabywając kilogram faworków (bo może się zdarzyć, że to cukiernia), można paść na zawał, gdy okazuje się, że cena przekracza nie tylko wszelkie granice przyzwoitości, ale także zdolność finansową nabywcy. W takim wypadku kulturalnie dziękujemy za chciany produkt, wywołując zniecierpliwienie reszty kolejki i niechęć sprzedawczyni. Nie łatwiej byłoby po prostu cennik jakiś wystawić, dzięki czemu na pierwszy rzut oka niektóre towary byłyby dla potencjalnego klienta niedostępne i zamawiane by nie były?
Kiedyś Bareja stworzył słynne „Tego pana nie obsługujemy” i zdjęcie do gabloty, jeśli klient w sklepie był zbyt awanturujący się. Wychodzi na to, że teraz częściej można cytat wykorzystać, że „Do Bydgoszczy będę jeździł, a tu nie będę kupował!”
Ja się na handlu nie znam, w sklepach rzadko bywam, ale i mnie nie omijają ciekawe sytuacje. Ostatnio wraz z redaktorem naczelnym mieliśmy okazję zrobić interes życia. Przyszedł do redakcji pan z propozycją nie do odrzucenia.
- Nie kupilibyście łopaty do śniegu? Śnieg się już skończył...
Łopata produkcji ręcznej, z kawałka brzózki i odrapanej dykty, nic – tylko brać. Ale po co, skoro ten śnieg sie faktycznie skończył? Pan odpowiedział, że może jeszcze spadnie, to nam się przyda. Kiedy zasugerowaliśmy, że jeśli spadnie, to również on może jeszcze z niej skorzystać, pan spokojnie odparł: - Nie ma mowy, ja idę na zwolnienie lekarskie.
Łopaty nie nabyliśmy, a śnieg faktycznie spadł. Apelujemy zatem: Jeżeli pan od śniegu poszedł się leczyć, to my chętnie tę łopatę jednak nabędziemy.
I tak dziwne handlowe przypadki kwitną, nawet jeśli nie w sklepie czy na rynku się przebywa.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin